Jak rozpoznać fake news. Część 1 – sprawdź treść i autora

Kolejnym problemem w internecie są fałszywe treści. Jak je rozpoznać? Tego dotyczy mój trzyczęściowy poradnik na temat rozpoznawania fałszywek. Na pierwszy ogień idą treści.  Jakie elementy tekstu opublikowanego w internecie mogą wskazywać na to, że mamy do czynienia z fałszywką? O tym dalej.

Chwytliwy tytuł

Popatrz na tytuł. Czy jest tak napisany, aby przykuć Twoją uwagę, czy czytając go poczułeś nieodpartą chęć kliknięcia i sprawdzenia, co się pod nim kryje? Fake newsy często mają takie bardzo chwytliwe tytuły. Liczy się każde wejście na serwis, bo jego twórca zarabia na reklamach.

Temat budzący emocje

Zastanów się, czy temat budzi w Tobie emocje. Czy czujesz się zirytowany, zdenerwowany, rozzłoszczony, oburzony? Czy z tego odczuwasz przemożną potrzebę podania informacji swoim znajomym, podzielenia się nią w internecie? Twórcy fałszywek wiedzą, że trzeba wkurzyć ludzi, aby coś zaczęli masowo udostępniać.

Przykład tekstu o przyciągającym tytule i mało wiarygodnej treści. Autorzy za cel obrali sobie też rzekomego polityka rządzącej partii, co dodatkowo ma przykuwać zainteresowanie.

Data publikacji

Zwróć uwagę, czy tekst posiada datę. Brak daty może wskazywać, że tekst jest fałszywką. Czasem zdarzają się też stare “odgrzewane” kotlety. Był to chociażby przykład tekstu o tym, jak rząd zniechęcał ambasady do rezygnacji ze współpracy przy finałach WOŚP. Oryginalnie powstał on w 2016 roku, ale odgrzano go też przed finałem WOŚP w 2017 i w 2018 roku.

Dowody

Czy autor tekstu uzasadnia swoje twierdzenia powoływaniem się na konkretne badania? Czy raczej pojawia się ogólnik w rodzaju “amerykańscy naukowcy już dawno zauważyli, że…”. Sprawdź też informacje o zdarzeniu – czy zgadzają się jego miejsce i czas?  

Potwierdzenie informacji w innych sprawdzonych źródłach

Sprawdź, czy daną sprawę opisano w największych serwisach informacyjnych w polskim internecie. Dla przykładu – Gazeta.pl, Interia.pl, Onet.pl, czy Wp.pl. Najlepiej sprawdzić kilka serwisów, bo może się zdarzyć, że redakcja pojedynczego dużego serwisu też popełni błąd. To w większym stopniu wykluczy możliwość pomyłki.

Multimedia

Sprawdź multimedia zawarte w tekście. Zdjęcie sprawdzić łatwo, jeśli korzystasz z przeglądarki Chrome. Najedź na nie kursorem myszy, kliknij jej prawym przyciskiem i w menu, które ci się pokaże, uruchom funkcję “szukaj obrazu w Google”. Do innych przeglądarek możesz odpowiednią zainstalować wtyczkę, np. Who Stole My Pictures. Warto też sprawdzić adres URL zdjęcia i datę jego publikacji.

Szukaj obrazu w Google – robię test dla wspomnianego już artykułu

 

Jak widać, oryginalne zdjęcie pochodzi z innego wydarzenia w tym samym miejscu (wypadku samochodowego pod Sky Tower), zostało tylko przycięte.

 

Jak widać, zdjęcie „prostytutki” to zdjęcie stockowe, które ilustruje różne artykuły o zbliżonej tematyce w innych serwisach.

W przypadku filmów również sprawdzamy ich daty. Przejdź bezpośrednio na YouTube i zobacz, czy data publikacji filmu tam zgadza się z datą publikacji w tym serwisie (film też może się okazać “odgrzanym” kotletem). Zwróć uwagę na zainteresowanie, jakim cieszy się film (liczba wyświetleń) – nieproporcjonalnie duże w krótkim odstępie czasu może wskazywać na fałszywkę. Warto poczytać też komentarze pod filmem (w przypadku fałszywek internauci często podają link do oryginału) i szczegóły w samym nagraniu (czy są zgodne z rzeczywistością, prawdopodobne). Warto spróbować też wpisać fragment tytułu do wyszukiwarki YouTube – w ten sposób można sprawdzić, czy na platformie nie ma gdzieś oryginału.

Autor tekstu

Nieprawdziwe teksty zazwyczaj nie są podpisane przez konkretnych autorów. Jeśli już są podpisane, wykonaj kolejny sprawdzian. Postaraj się dowiedzieć, kim jest autor. Czy posiada własną stronę, profile w mediach społecznościowych, czy pisał teksty do innych mediów niż dany serwis? Czy możesz znaleźć informacje świadczące o tym, że jest ekspertem w temacie, którym się zajmuje?

A może to satyra lub żart?

Najbardziej absurdalne teksty mogą być też dziełem Aszdziennika lub innych serwisów o pokrewnym działaniu. Tekst na pierwszy rzut oka wydaje się wiarygodny, ale dość szybko orientujemy się, że mamy do czynienia z żartem. I reagujemy śmiechem. Jednak, gdy działamy w dużym pośpiechu, możemy dać się wkręcić.

Przeanalizuj swoje przekonania

Bardzo chętnie udostępniamy teksty, z którymi się zgadzamy. Tutaj warto się zatrzymać i krytycznie się zastanowić: czy moja chęć pokazania poglądów nie jest ważniejsza niż krytyczny osąd i analiza tekstu?

Zapytaj eksperta

Jeśli nie jesteś pewien, poradź się znajomych, którzy mają w tym temacie lepszą orientację. Pamiętam mój pierwszy kontakt z treściami antyszczepionkowców, przesłanymi mi przez koleżankę. Wzbudziły moje przerażenie. Ale pierwszym odruchem było pokazanie tego siostrze, która jest lekarzem rodzinnym, i zapytanie, jak się sprawy rzeczywiście mają. Ona naświetliła mi tło sprawy i podesłała kilka rzetelnych źródeł informacji.

Nawet, jeśli dany tekst będzie posiadał wiele cech wiarygodności, niekoniecznie musi być prawdą. Czasem może być też tak, że w tekście nie będzie się zgadzać pojedyncza informacja. Czasem zdarza się i tak, że pojedynczy dziennikarz zostaje wprowadzony w błąd. Dlatego pozostań czujny i krytyczny.

 

Sprawdź też inne teksty z cyklu: