Pozwól sobie na uczucia – Marc Brackett [recenzja]

Skoro mamy weekend, czas na kolejną recenzję książki o tematyce rozwojowej. Tym razem na tapet poszedł Marc Brackett i jego książka “Pozwól sobie na uczucia” wydana niedawno przez wydawnictwo Septem.

Książka Marca Bracketta, “Pozwól sobie na uczucia”, wydana niedawno przez wydawnictwo Septem (to submarka znanego wydawnictwa Helion) wprowadza w bogaty i złożony świat ludzkich emocji. Gdybym miała podsumować ją jednym zdaniem, napisałabym, że ta książka w sposób popularnonaukowy podsumowuje obecny stan wiedzy naukowej o emocjach i uczuciach. Równocześnie jest poradnikiem, jak nauczyć sobie radzić z własnym życiem emocjonalnym. 

pozwól sobie na uczucia

Marc Brackett jest naukowcem. Wykłada w Child Study Center na Uniwersytecie Yale, a jego specjalizacja naukowa to wpływ inteligencji emocjonalnej na procesy uczenia się, podejmowania decyzji, kreatywność i efektywność oraz na obszary ludzkiego życia (zdrowie, związki, itd.). Jak wielokrotnie podkreśla, do zainteresowania się światem emocji skłoniły go trudności w rodzinie, z której wyszedł i związane z tym problemy w komunikacji z innymi ludźmi. Na własnym przykładzie pokazuje, że te trudności można przezwyciężyć, jeśli nauczy się rozumieć swoje i cudze emocje.

Cała książka poświęcona jest światowi naszych emocji. Marc Brackett wskazuje na różnicę pomiędzy emocjami (prostymi reakcjami, jak strach czy gniew) oraz uczuciami (tu dobrym przykładem może być miłość do kogoś, która jest bardziej złożona i obejmuje przecież całe spektrum różnorodnych emocji). Wskazuje, jakie umiejętności są potrzebne do dobrego rozumienia własnych emocji (a zatem dobrego rozumienia siebie). Opisuje, jakie informacje idą za każdą z odczuwanych przez nas emocji, a z drugiej strony – jak emocje wpływają na nasze zachowania w różnych sferach. Pisze o wpływie emocji na naszą kreatywność i zdolność uczenia się. Pokazuje wpływ emocji na zachowania zespołów w miejscu pracy.

To, co mnie jednak najbardziej zaskoczyło, to informacja, że mimika idąca za poszczególnymi emocjami nie jest wcale taka uniwersalna, jak do tej pory się mi wydawało. Owszem, są pewne mimiczne ekspresje twarzy ludzkiej, które przedstawiciele różnorodnych kultur indywidualności, tak wiele zależy od kontekstu, w jakim emocje są wyrażane, a także od naszych zniekształceń poznawczych (np. stereotypów), że autor radzi nie opierać się tylko na naszym intuicyjnym wyczuciu – radzi zawsze dopytywać innych, jak się czują. Wskazuje też, że poważną barierą komunikacyjną może być komunikacja zapośredniczona przez komputer czy smartfon: im więcej takich kontaktów, tym mniej wprawy w odczytywaniu wskazówek niewerbalnych płynących od innych ludzi. 

Ale dobra komunikacja to nie tylko umiejętność odczytania cudzych emocji – to także umiejętność nazwania tego, co czujemy. Co także bywa wyzwaniem, jeśli ktoś nas tego nie nauczy. Ogromne wrażenie zrobił na mnie kiedyś mój kolega, rozmawiający ze swoją małą córeczką. Ileż w tej krótkiej rozmowie było precyzyjnych komunikatów, jak on jej pomagał nazywać własne stany emocjonalne i radzić sobie z nimi. Pozwól sobie na uczucia, komunikował ten życzliwy i mądry ojciec. Ale niestety nie każdy z nas miał takiego rodzica czy innego życzliwego dorosłego. Wtedy pomocą może być sprawdzony, wiarygodny terapeuta.

Pamiętam, jak sama uczyłam się własnych emocji. Największym zaskoczeniem było to, że emocje nie zawsze są wyczuwane w ciele, a sama myśl już jest konkretną emocją. Albo to, że wszystko, co mówię, też jest już nośnikiem jakichś emocji – nawet z pozoru niewinne żarty. Kolejnym odkryciem było to, że mogę z tymi emocjami coś zrobić. Czasem trzeba je po prostu przeżyć – tak jest ze smutkiem po odejściu kogoś bliskiego. Czasem trzeba być dla siebie mądrym dorosłym – gdy moja frustracja związana z tłokiem w metrze rośnie, mogę sobie włączyć przyjemną muzykę czy powiedzieć w myśli, że “wytrzymaj, to jeszcze tylko dziesięć minut”. Czasem emocji trzeba posłuchać: gdy lękam się jakiejś sytuacji, mogę się na nią próbować lepiej przygotować, a gdy jestem wobec kogoś zawistna, jest to sygnał, aby rozwijać w sobie to, co ma ta osoba. To właśnie stara się też pokazać Marc Brackett w książce „Pozwól sobie na uczucia”: nasze emocje, jeśli dobrze zrozumiane i pokierowane, mogą być naszym przewodnikiem.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Septem/Helion.