Po “Kreatywność” Johna Cleese’a sięgnęłam z zaciekawieniem ze względu na postać autora. Zastanawiałam się, co może mieć do powiedzenia na temat kreatywności ten, kto z niej właśnie zasłynął na cały świat. I ja, szary żuczek, mogę coś od niego wziąć. Okazało się, że bardzo dużo
Kto jak kto, ale John Cleese, o kreatywności wie bardzo dużo. Jest znany z legendarnej grupy Monty Pythona, ale także jako scenarzysta i aktor. Choć już na wstępie swojej ksiązki twierdzi, że kreatywność nie jest tylko domeną zawodów artystycznych. Wszyscy korzystamy z kreatywności, niezależnie, jaki zawód wykonujemy. Jak wiecie, nawet księgowi mogą być kreatywni. Określenie “kreatywna księgowość” pojawiło się w czasach kryzysu z 2008 roku i oznaczało sztuczki stosowane by ukryć złe wyniki finansowe firmy.
Kreatywność to cecha każdego
Cleese pisze, że jesteśmy kreatywni zawsze, gdy uda się nam wymyślić lub zrobić coś lepiej, niż wcześniej robili to inni. I że nie rodzimy się z kreatywnością – każdy z nas ją ma i może nauczyć się jej używać. Pokazuje też, że nawet, gdy odkładamy jakieś zagadnienie na bok, nasz umysł ciągle nad nim pracuje i podsuwa nam nowe rozwiązania (przyznaje się, że w jego przypadku podejście “przespać się z pomysłem” jak najbardziej działało).
Ważny kontakt z nieświadomością
Autor książki „Kreatywność” wspomina też o roli nieświadomości. Nie możemy nią sterować w żaden sposób, ale to ona podsuwa nam rozwiązania czy wskazówki, mówiąc do nas językiem snów. Mnie powracający sen uświadomił, że nie mogę rezygnować ze swojego hobby kosztem pracy. Kiedy dałam sobie czas wolny na rysowanie i malowanie, poczułam się i bardziej zadowolona, i lepiej zmotywowana do wykonywania trudnych zadań związanych z moją pracą.
Żółwie myślenie wspiera kreatywność
Cleese charakteryzuje dwa sposoby myślenia, mózg zająca, ukierunkowany na cel i szybkie oraz logiczne rozwiązanie zadania, a także wolniejszy umysł żółwia, czyli tryb myślenia, w którym medytujemy i marzymy na jawie. Tu powołuje się na niewydaną po polsku książkę Guya Claxtona “Mózg zająca, umysł żółwia”, skąd zaczerpnął koncepcję. Obydwa sposoby myślenia są nam potrzebne i są wobec siebie komplementarne, ale do kreatywności potrzebujemy częściej używać umysłu żółwia. Do kreatywności potrzebujemy czasu na podejmowanie decyzji i pozwolenia sobie na swobodną zabawę.
Ale nie będę opowiadać całości. Dodam tylko, że na samym jej końcu Cleese dodał parę wskazówek dla kreatywnych piszących. Książka Cleese’a jest krótka, pochłonęłam ją w pół wieczoru. Jest też bardzo przystępnie napisana. Mam jednak niedosyt – chętnie poczytałabym na ten temat więcej. No, ale autor już w tytule zapowiedział, że to krótki poradnik…
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Insignis.