Fake newsy – 5 powodów, dla których je udostępniamy

Co powoduje, że nawet bardzo wykształcone i biegłe internetowo osoby udostępniają fake newsy? Oto kilka moich obserwacji.

Mówi się, że aby przeciwdziałać fake news, potrzebne jest uczenie kompetencji medialnych dzieci i tej edukacji poświęca się dużą uwagę. Uważam, że przede wszystkim należy uczyć dorosłych. Z tego, co obserwuję, kłopot z nieprawdziwymi informacjami mają nawet ci o teoretycznie wysokich kompetencjach medialnych, czyli przedstawiciele tzw. “branżuni” (e-gospodarka, marketing internetowy, media, PR). Dzielą się nieprawdziwymi czy niezweryfikowanymi informacjami, aż miło. Jak na razie zaobserwowałam pięć głównych motywacji aby to robić: zabawa, zbytnie poleganie na internecie, chęć budowania statusu, przywiązanie do własnych poglądów i postawę typu “wolnoć Tomku w swoim domku”. Poniżej opisuję te motywacje nieco dokładniej. 

Po prostu fajna zabawa!

Testy służą do wyłudzania danych i profilowania przekazów. Stało się to jasne od czasów niesławnej afery Cambridge Analytica, której testy “psychologiczne” pobierały zbyt wiele danych użytkowników oraz ich znajomych. Jednak nie oznacza to spadku popularności co i rusz ktoś wypuszcza jakiś test, i masa osób ponownie się na nie nabiera. Ostatnim przykładem była aplikacja FaceApp, pokazująca, jak będziesz wyglądać jako starsza osoba. Sporo osób z niej korzystało. Aplikacja budziła wiele wątpliwości, zwłaszcza, że jej twórca pochodził z Rosji – jednak CERT finalnie rozstrzygnął, że nie wykazuje ona podejrzanego działania. Uff, tym razem się udało, ale ile aplikacji czy gier niekoniecznie jest dla nas bezpiecznych?

To musi być prawda, bo jest w internecie

To chyba najmocniej utrwalone przekonanie. Skoro jest w sieci, to na pewno jest prawdziwe, i nie trzeba tego dodatkowo weryfikować. Moje pokolenie wychowało się w świecie mediów tradycyjnych, w których dość mocno weryfikowano fakty. Pierwotny internet też tak wyglądał. I nieważne, że dziennikarze czasem popełniali błędy, bo jednak częściej ich nie popełniali. To założenie jest bezkrytycznie przyjmowane dla mediów społecznościowych – skoro ktoś coś w nich napisał, to musi to być prawda. Nieważne, że autor nie ujawnia swojej tożsamości albo ma za słabe kompetencje, by się na czymś znać. 

fake newsy

Mam meganewsa!

Część z moich znajomych stara się jak najszybciej udostępnić to, co podają inne media lub internet. Chcą się podzielić. Chcą zbudować sobie status pierwszego, który o czymś wiedział. Ale jest to zgubne, bo czasem można podzielić się czymś nieprawdziwym. Przykładem niech będzie informacja o rzekomej śmierci znanego majsterkowicza. W lipcu tego roku informację podały naprędce wszystkie media, a potem równie prędko ją odwoływały. Zanim napiszesz o czyjejś śmierci – poczekaj, aż wiadomość będzie definitywnie potwierdzona.

Zgadza się z moimi poglądami

A jak się zgadza, to przecież nie będę myśleć, prawda? Bo się zgadza z tym, co uważam. Nieważne, że wrzucił to jakiś fanpejdż podejrzanej proweniencji. Nie ma znaczenia, że serwis nie ma redakcji i został zarejestrowany poza granicami kraju, po co to w ogóle sprawdzać? Trzeba udostępnić dalej. Najbardziej zabawnym przykładem był mój znajomy, który najpierw w swoich kanałach komunikacyjnych podał link do mało wiarygodnego serwisu. Kilka dni później grillował pewną celebrytkę za fałszywą informację. Zastanawiający brak konsekwencji.

Będę sobie wrzucać, co mi się podoba

I nie brać odpowiedzialności za to, co się stanie z tym dalej. Taką wymówkę zobaczyłam, gdy zwróciłam uwagę znajomemu, który udostępnił w swoim profilu fake news. Nieważne, że nieprawdziwe. Nie ma znaczenia, że wprowadza w błąd swoich znajomych fałszywymi informacjami. Nieważne, że traci na tym jego wizerunek, w momencie, gdy ktoś go złapie na umieszczeniu nieprawdziwej informacji. Spodobało mu się, to umieścił. Przecież mamy wolność wyrażania poglądów. 

Jak ich przekonać, że to fake newsy?

Lista pewnie nie jest wyczerpująca i z czasem będę ją rozszerzać. Ale cały czas się zastanawiam – jak edukować osoby, które udostępniają fake newsy lub w najlepszym przypadku, niesprawdzone informacje? Są to dorośli, teoretycznie świadomi różnych zagrożeń w obszarze komunikacji internetowej. Są też mocno przekonani o swoich wysokich kompetencjach w obszarze zarządzania informacjami. Problem z przyznaniem się do niewiedzy jest wśród nich duży – co widać po reakcjach na informację, że właśnie udostępnili fake newsa. Wciąż zastanawiam się, jaki przekaz mógłby do nich najbardziej dotrzeć…

P.S. Jakiś czas temu popełniłam krótki poradnik o rozpoznawaniu fake newsów, polecam go Waszej uwadze: Fake news – nie daj się nabrać.