Trudno jest być prorokiem we własnym kraju

Wrażenia pokonferencyjne.

Na Kongresie PR miałam świetną publiczność. Mimo późnej pory aktywną, uważną i zadającą pytania (dziękuję!). Jedno z nich warto powtórzyć. Nowe media – czy jest sens bycia wszędzie, mnożenia ilości wzmianek? Odpowiem tak, jak powiedziałam na konferencji: najpierw trzeba wymyślić strategię komunikacyjną, a potem dobrać do niej odpowiednie narzędzia. Także narzędzia Web 2.0. Nie wszystkie, ale te, które przybliżą nas do realizacji celu strategii. Żałuję, że nie mogłam posłuchać innych prelegentów, ale niestety, zeszły tydzień w firmie należał do wyjątkowo intensywnych.

Na konferencji na UW, Public Relations w komunikowaniu społecznym i marketingu”, byłam w drugiej połowie pierwszego dnia. Sama forma organizacji konferencji bardzo mi się podobała: wystąpienia połączone z dyskusją angażującą salę. Dyskusja dotycząca stosowania badań w PR była jedną z najbardziej ożywionych. Szefowa jednej z agencji PR stwierdziła, że wbrew temu, co powiedziałam, ona ekwiwalent reklamowy przeważa od lat, oceniając parametry artykułu i że wskaźniki, o których opowiadałam, nie są niczym nowym. Możliwe,  że przeważa ekwiwalent. Jednak trudno mi uwierzyć, że stosuje dokładnie Share of Discussion (istniejący od jakichś dwóch lat i poza publikacjami o danej firmie uwzględniający publikacje o konkurencji – o tych metodach wspominała też prof. K. Wojcik) czy Media Cost Weighting (jeszcze nieogłoszony oficjalnie pomysł VMS Info). No, ale szef przyzwyczajony, że ma zawsze rację, zwłaszcza w obliczu kogoś młodszego i o krótszym stażu zawodowym 😉 Próbowałam wytłumaczyć, ale nie dotarło (zwłaszcza, że mam konkretne dowody w postaci materiałów eksperckich publikowanych przez Institute for PR), więc dałam sobie spokój.

Wspomniana szefowa zaprezentowała się zresztą bardzo pozytywnie na tle tego, co znam z własnej praktyki zawodowej i z opowiadań znajomych pracujących w branży (a także tego, co mówili inni prelegenci) – jej poprzednia i obecna agencja zawsze stosowały inne metody i techniki badawcze niż tylko analiza ilościowa i jakościowa publikacji prasowych. Chętnie opisałabym ten przypadek jako przykład dobrych praktyk w swoim doktoracie, gdyż na tle polskiego rynku jest to ewenement.

Cieszy mnie też to, że osoby stojące na czele firm PR zaczynają dostrzegać wartość wiedzy akademickiej. Z roku na rok obserwuję, jak na seminarium doktorskim pojawiają się kolejne znane w branży nazwiska. To cieszy, pamiętając, jak fakt pisania przeze mnie doktoratu często spotykał się z niezrozumieniem i owocował postrzeganiem mnie jako osoby skupionej wyłącznie na teorii. Tymczasem – i to był jeden z wniosków – teoria PR nie może istnieć bez praktyki PR, a praktyka PR bez teorii PR. W branży monitoringu internetu w krajach zachodnioeuropejskich i Stanach jest to już od dawna przyjęte – wielu szefów firm ma doktoraty i prowadzi wykłady na uczelniach, a firmy, tworząc własne wskaźniki i rozwiązania, współpracują przy tym z naukowcami.

Kolejna teza, jaka się pojawiła podczas konferencji, to taka, że nie da się do końca oddzielić efektów działań PR od efektów innych działań marketingowych. Twierdzę, że się da. Trzeba tylko przeprowadzić gruntowne badania.

Teraz czeka mnie kolejny aktywny tydzień. Przygotowuję szkolenie dotyczące promocji organizacji pozarządowych. Trzeba też będzie się zająć odświeżeniem layoutu bloga…

Zdjęcie pochodzi z serwisu sxc.hu