Promocja aplikacji mobilnych – wywiad z Michałem Gierą, CEO Snapp

Promocja aplikacji mobilnych to temat całkowicie nowy. Muszę przyznać, że rozwój rynku mobilnego i reklamy mobilnej w Polsce jest imponujący. Powoli też rynek ten zaczyna się instytucjonalizować – powstają firmy zajmujące się badaniami właścicieli smartfonów, takie jak Roamler czy Mobile Institute, ale również firmy doradcze, które pomagają producentom aplikacji, jak Snapp.  Firma Snapp specjalizuje się w kompleksowej obsłudze aplikacji mobilnych, skupiając się na wszystkich aspektach związanych z istnieniem tego produktu. Pomaga stworzyć efektywny biznesplan, wypozycjonować aplikację na rynku, podnieść liczbę jej instalacji i zwiększyć konwersję sprzedażową.

Jak twierdzi mój rozmówca, Michał Giera ze Snapp, napisanie aplikacji mobilnej to dopiero początek całego procesu. Michał od ponad 8 lat związany jest z rynkiem marketingu interaktywnego. Michał rozpoczynał karierę zawodową w dziale reklamy Gazeta.pl. W portalu Wirtualna Polska rozwijał multimedialną sieć reklamową AdTotal. Jest prelegentem wielu konferencji branżowych, min.: Forum IAB, Informedia, Mediarun, MobileStandard. Propaguje też wiedzę na wiedzy na temat mobile marketingu wśród studentów uczelni wyższych.

promocja aplikacji mobilnych

Źródło: materiały promocyjne Snapp

Anna Miotk – Jak to się stało, że założyłeś firmę, która specjalizuje się w promocji aplikacji mobilnych i doradztwie dla producentów jakich aplikacji?

Michał Giera – Powiem Ci, czego mi brakowało. Jak zaczynałem przygodę z rynkiem mobilnym to chciałem zasięgnąć wiedzy   i badań, mam wrodzoną ciekawość, lubię tabelki i cyferki. Brakowało mi źródła. Pomyślałem, że fajnie zacząć od zrobienia narzędzi badawczych, obrabiać je i wykorzystywać w aplikacjach mobilnych w kontekście marketingowym. Tak też zrodził się Snapp. Z własnej potrzeby.

A – Tak powstało na rynku już sporo firm, które pierwotnie miały udostępniać jakąś usługę – na przykład monitoring mediów czy analitykę social media – a stały się, chcąc nie chcąc, firmami badawczymi. Na bazie zagregowanych danych tworzą własne zestawienia branżowe.

M– Sfera badawcza w pewnym stopniu goni to, co się dzieje w polskim e-commerce. Najpierw pojawiły się aplikacje mobilne, ale nikt ich nie badał, w przeciwieństwie do tego, co dzieje się na Zachodzie. Tam zapotrzebowanie na wiedzę typu: co dzieje się z moją aplikację, dlaczego ktoś z niej korzysta, jaki jest sposób jej postrzegania, jest bardziej powszechnie. Powiedziałem kiedyś, że rynek aplikacji jest nieprzewidywalny i nieraz najgłupsze produkty mają najlepsze wzięcie. W tym przypadku nie da się do końca przewidzieć czy nasz pomysł się sprawdzi i czy odniesie sukces. Ale by się tak stało, trzeba przygotować się na długi okres planowania i optymalizacji działań marketingowych.

A – W przypadku producentów aplikacji działania public relations są wręcz koniecznością.

M – Oczywiście. Najłatwiej mają wydawcy internetowi, którzy mogą promować swoje produkty wśród swoich czytelników, np. Agora. Inni deweloperzy muszą zmierzyć się z konkurencją bez  takiego lokowania produktu. Rynek aplikacji jest bardzo rygorystyczny i subiektywny.

A – Jak ma sobie zatem poradzić deweloper, który nie jest wydawcą internetowym?

Najważniejszym narzędziem promocji aplikacji mobilnych dla dewelopera jest ranking appmarketu – im wyżej znajdzie się w nim aplikacja, tym więcej ma pobrań. Jednak nie wszyscy wiedzą, jak umieścić aplikację w sklepie, jak opisać jej parametry, aby znalazła się wysoko w rankingu.

A – A Wy w tym pomagacie?

M – Tak. Proponujemy naszym klientom przedział, w którym możemy się znaleźć, np. przedział rankingowy top 100, tylko nie jesteśmy w stanie zagwarantować czy będzie to numer 45 czy 20. Jakiś czas temu robiliśmy badanie kategorii life style w Google Play. Żeby dostać się do top 25 trzeba było mieć ok. 200 pobrań dziennie. To nie są wielkie liczb, ale okazuje się, że ranking się zmienia, bo algorytm jest płynny i raz wystarczy 100, a raz 200 ściągnięć danej aplikacji. Tutaj nie ma gwarancji na konkretną pozycję.

A – Na pozycjonowanie aplikacji w appmarkecie, tak jak na pozycjonowanie strony internetowej, składa się szereg, często skomplikowanych, elementów?

M – Zdecydowanie.  Szczególnie, jeśli chodzi o dobór słów kluczowych. W IOS na 1300 aplikacji pobieranych jest top 25.To samo dotyczy struktury Google – trzy pierwsze strony są najważniejsze, więc walka o te top 25 w aplikacjach jest bardzo trudna. Trzeba odpowiednio dobrać słowa kluczowe, czy wręcz i stworzyć strategię promocji pod kątem danego appmarketu.

A – W Waszej ofercie znajdują się też badania użyteczności aplikacji. Kiedyś używałam aplikacji, która działała dobrze, dopóki nie zaktualizowałam systemu operacyjnego smartfona.

M – Niestety, zdarza się to często: aplikacja jest tworzona, udostępniana, a potem nikt się nią nie interesuje. Do tego trudniej jest wypracować opinię jednego użytkownika, który zostawia dobry komentarz niż obserwować hejt ze strony wielu niezadowolonych. Tymczasem użytkownicy appmarketów na bieżąco śledzą opinie innych, którzy pobrali dany produkt. Często jednak właściciele aplikacji posuwają się do działań bardzo negatywnych, np. kasowania komentarzy. Wówczas odbudowanie wizerunku aplikacji, która ma problemy   z wydajnością i jakością, jest bardzo trudne. Nie jest jednak niemożliwe.

A –  Co w takim razie warto zrobić, zanim udostępni się aplikację w appmarkecie?

M –Po pierwsze, przetestować. Rynek jest pełen rozwiązań, które dają możliwości testowania produktów, ale trzeba z nich skorzystać. Potencjalny użytkownik powinien wiedzieć, jak wykorzystać i jak używać pobranej aplikacji. Po drudie, zweryfikować potencjał samego produktu. Wskaźnikiem sukcesu wcale nie jest liczba instalacji, ale zaangażowanie użytkowników czy rozwój wokół samej aplikacji, np. gry mobilne tworzą społeczności integrujące graczy. Po trzecie, rolą aplikacji jest nie tylko krzewienie informacji o samej marce, ona równiez musi zarabiać. Najpierw określa się cykl strategii, obserwuje debiut rynkowy i sprzedaż. Jest to długotrwały proces, który wymaga cierpliwości. Natomiast w Polsce wielu deweloperów udostępniam aplikację, a potem czeka na cud, który nie nadchodzi. Podejście do tworzenia rozwiązań mobilnych musi opierać się na myśleniu całościowym.

promocja aplikacji mobilnych

A – A jak powinna wyglądać promocja aplikacji mobilnych?

M – Przypadek przypadkowi nie równy. Ale ja uważam, że warto sprawdzić aspekt jakości aplikacji, zobaczyć, co mówi użytkownik poprzez swoje uwagi, komentarze. Generalnie, jeśli aplikacja jest nieskuteczna można ją po prostu wycofać i wrócić z całkiem nowym brandem. Każdy właściciel aplikacji powinien zastanowić się, jaki będzie następny krok – czy produkt będzie się rozwijać, czy będzie coś dalej z nim robił. Jeśli ktoś nie ma pomysłu na dalsze kroki, to nie warto wchodzić na rynek, bo można po prostu zginąć. Nie ma więc jednego schematu działania, każdy przypadek trzeba traktować oddzielnie, postawić sobie cele. Czasem postawienie dwóch kroków za dużo, np. zwiększenie płatności albo rejestracja zakupów spowoduje, że aplikacja nie będzie istnieć. Ważny jest czynnik ekonomiczny, ale wszystko w granicach rozsądku tym bardziej, że appmarkety są przepełnione dużą konkurencją. Delikatne postępowanie z użytkownikiem jest więc niezbędne.

A – Czy możesz powiedzieć które projekty były dla was dużym sukcesem?

M – Ciekawe pytanie, bo jesteśmy firmą młodą i małą, dlatego trudno mówić o sukcesach czy porażkach. Największy sukces to chyba wypracowanie własnych narzędzi i metodologii. Dzięki odpowiedniej technice możemy współpracować z klientami. Gdybyśmy z nimi pracowali bez własnych narzędzi, a korzystali z istniejących, to tak naprawdę nie mielibyśmy nic ciekawego i unikalnego do zaproponowania.

A – W takim razie życzę Wam dalszego powodzenia w promocji aplikacji mobilnych i dziękuję za rozmowę.

Za pomoc w realizacji wywiadu dziękuję Katarzynie Dworzyńskiej z PRcalling, a za pomoc w opracowaniu materiału – Paulinie Żmijowskiej.