Dzisiaj mija sześć lat od kiedy piszę bloga. Z tej okazji mam dla Was urodzinowy rarytas – wywiad z bardzo ciekawym człowiekiem, który w branży PR zasłynął z niestandardowego podejścia do komunikacji.
Gdy Jakub Górnicki, współautor bloga Podróżniccy, poskarżył się w internecie na problem z przeniesieniem swojego numeru do PLAY, odpowiedział mu w dokładnie ten sam sposób – pisząc tekst na kartonie po pizzy i publikując swoje zdjęcie na Facebooku. Materiał zrobił furorę w sieci. Gdy T-Mobile wprowadziło się do swojej nowej siedziby, reprezentacja PLAY, przebrana w stroje ludowe, przyszła z powitaniem (i wódką)… Z Marcinem Gruszką, rzecznikiem prasowym PLAY, rozmawiam o kreatywności, rewolucji jaką przyniosły media społecznościowe i o śmierci starego podejścia do uprawiania public relations.
Anna Miotk: Gdzie po raz pierwszy zetknąłeś się z public relations? Jak wyglądało wówczas prowadzenie tych działań? Jak oceniasz narzędzia, które wówczas stosowano?
Marcin Gruszka: Ze słowem na studiach, zupełnie przypadkowo. Kompletnie nie rozumiałem o co chodzi, kto i po co za to płaci. Przeczytałem kilka książek, pomogłem ówczesnej dziewczynie napisać licencjat na ten temat a potem jeszcze wybrałem się praktykę wakacyjną do jednej z pierwszych agencji PR w Polsce. I zacząłem od biegania na pocztę, wycinania i kserowania prasówki. Narzędzie? Dobra stara szkoła komunikaty prasowe, raporty, wywiady, prezentacje, konferencje itd.
A propos narzędzi to dostałem ostatnio pytanie od studentów w sprawie narzędzi komunikacji wewnętrznej, a wśród nich o radiowęzeł. Poleciłem im pozbycie się podręcznika w trybie artystyczno-kreatywnym.
Co Twoim zdaniem media społecznościowe dały public relations?
Rewolucję. Kiedyś byliśmy chronieni kokonem albo szklanym kloszem dziennikarzy. To byli nasi jedyni partnerzy do rozmowy. Klient, gdzieś tam na końcu brał gazetę do ręki i w zasadzie był zupełnie anonimowy. Oczywiście to pewne uproszczenie, ale tak ja patrzyłem 10 lat temu na PR.
Czy media społecznościowe są lepsze od tradycyjnych narzędzi PR? Czy w dobie mediów społecznościowych i kryzysie mediów tradycyjnych, prowadzenie tradycyjnych relacji medialnych ma jeszcze sens?
Wszystko zależy od sytuacji. Nie twierdzę, że są lepsze. Na pewno dają nam zupełnie inne możliwości i warto po nie sięgać. Oczywiście trzeba to robić z głową i nie za wszelką cenę. To, że aktualnie PR patrzy z wypiekami na twarzy na SM nie znaczy, że to jedyna i najlepsza droga. Ja ciągle jestem fanem rozmowy w cztery oczy.
Kiedyś napisałem gdzieś, że nie przepadam za komunikatami prasowymi. Wiem, że są dziennikarze, którzy dostają ich 100 i więcej dziennie. Czy ja muszę im wysyłać komunikat numer 101? Ktoś w komentarzu zarzucił mi lenistwo 😉 Ok, Jestem trochę leniem, ale dlatego szukam efektywnych rozwiązań i jestem bardzo otwarty na niestandardowe pomysły.
Źródło: Marcin Gruszka Rzecznik Prasowy Play
Czy dzisiaj można jeszcze mówić o granicy między marketingiem, a PR?
Absolutnie tak! Pracowałaś kiedyś w korporacji. Marketingowcy to zupełnie inny świat. Oni nadają, nadają, nadają i dopiero jak zobaczą badania zmieniają częstotliwość nadawania. My rozmawiamy i zwykle dostajemy szybki feedback, na który znowu odpowiadamy i tak trwa ta miła pogawędka. Czasem tylko bywa tak, ze ktoś nas nie słucha. Ostatnio jedna pani dziennikarka chciała mi udowodnić, że można ugotować jajko smartfonem. Chciałem do niej jechać i zrobić to razem i usłyszałem, że jestem bezczelny.
Dlaczego Play zdecydował się na wykorzystanie mediów społecznościowych? Od czego zaczęliście, w jaki sposób obecnie je wykorzystujecie?
PLAY wchodził na rynek opanowany przez trzech Goliatów. Takich mega olbrzymich z głowami gdzieś wysoko w chmurach. Jak przystało na Dawida poszukaliśmy procy i stały się nią dla nas właśnie media społecznościowe. Nasze budżety reklamowe były i będą niższe. Mieliśmy wygrać bitwę o internety i dlatego chyba ściągnięto właśnie mnie 😉 PLAY od początku zachęcał testerów i klientów do intensywnej interakcji. Mieliśmy nawet własną platformę mikroblogową. Wszystko bardzo się zmienia i rozwija. Jeszcze pół roku temu powiedziałem na jednym panelu, że Facebook jest świetny do komunikacji i nie sprzedaje. Dziś muszę „odszczekać” te słowa. Już nie nadaje się (bez mega kasy) do komunikacji, ale za to całkiem fajnie sprzedaje. Na moim maleńkim wallu mam ponad 7000 fanów. Robię wpis i widzi go 1000 osób. A schody zaczynają się, im liczba jest większa. Mnóstwo osób nie zdaje sobie sprawy z tych algometrowych meandrów. Jak żyć, Aniu? Aktualnie jestem fanem YouTube. Olbrzymi potencjał i mam nadzieję, że uda nam się go sensownie wykorzystać.
Którą Waszą akcję w social media uważasz za szczególnie udaną? Dlaczego?
Oj można byłoby tu wymienić sporo fajnych sytuacji, ale ostatnio podeszła do mnie w klubie super dziewczyna….i poprosiła o wspólne zdjęcie, żeby pokazać wykładowcy na uczelni, bo akurat przerabiali case tektury. Nie, nie podrywam na tekturę, ale uważam, że jurorzy Złotych Spinaczy (sam jestem jednym z nich do tego wywiadu) to ludzie z usztywnionym poczuciem humoru, bo subiektywnie uważam, że trzeba było wyróżnić ten projekt chociażby z uwagi na komediowy budżet. 24 zł za pudełko pizzy 😉
W jaki sposób mierzycie skuteczność Waszych działań w social media? Jakich narzędzi do tego używacie? Co social media dają Waszej firmie z punktu widzenia realizacji jej celów biznesowych?
Akcje marketingowe mierzy się zasięgiem, interakcją i, co najważniejsze, efektem w postaci pozyskanego klienta. PR kształtuje opinię, buduje wrażenie, emocje i trudno je policzyć. Ja osobiście nie wierzę w aktualne metody pomiaru. Moja „ulubiona” to ekwiwalent reklamowy…. No może z wyjątkiem badania nastroju komentarzy. W tym coś jest, chociaż wszyscy wiemy, że ludzie lubią narzekać a niespecjalnie lubią chwalić. A co z tą większością, która ma na głowie ważniejsze sprawy niż pisanie komentarzy, lajkowanie itd.?
Dlaczego mimo tego, że media społecznościowe są fajne, sporo PR-owców ma obawy, aby z nich korzystać? Jak starałbyś się ich do tego zachęcić?
Myślę, że jak już ktoś trafia na Twój blog to raczej wie, czym są social media i jest co najmniej po jakichś eksperymentach. Efekty potrafią być fascynujące. Wyobraźcie sobie, że mój blog czyta raz 90 a raz 130 tysięcy ludzi miesięcznie, do których mówimy bezpośrednio. Nikt nie tnie naszej wypowiedzi i pozwala nam w całości zaprezentować nasz punkt widzenia. Mam super okazję poznać opinię i z nią polemizować. Mamy naszego ukochanego klienta dosłownie na wyciągnięcie ręki. Tylko proszę pamiętajcie – jeżeli będziecie pisać tak, jak w ulotce, to nikt tego czytać nie będzie.
Źródło: Marcin Gruszka Rzecznik Prasowy Play