Tym razem nieco wieści z amerykańskiego światka statystyk internetowych (web analytics).
Do napisania tego posta zainspirowały mnie jak zwykle, ulubione blogi. Po pierwsze Jeremiah Owyang i jego post na temat rozwiązania Lithium – systemu statystyk internetowych, który oferuje jednak coś więcej niż zwykłe statystyki ruchu na stronie. System ma bowiem cechy (w slangu branży IT – funkcjonalności), pozwalające stwierdzić coś więcej na temat grupy osób odwiedzających daną stronę – jak chociażby działanie społeczności, wpływ czy emocjonalne zaangażowanie. Poza standardowymi możliwościami statystyk Lithium oferuje też skalę do pomiaru funkcjonowania społeczności złożoną z sześciu wymiarów czy tworzenie zaawansowanych raportów (poniżej grafika pochodząca ze strony firmy Lithium).
Produkt został oparty na badaniach naukowca Michaela Wu, który na potrzeby Lithium opracował Community Health Index. Lithium pozwala nie tylko stwierdzić, w których wymiarach społeczność jest silna lub słaba, ale również daje wskazówki, jak można poprawić słabsze strony. Co ciekawsze, wymiary pozwalają też łatwo przewidzieć, czy nowy serwis odniesie sukces.
Lithium wpisuje się w trend obecny już od jakiegoś czasu na amerykańskim rynku statystyk internetowych – od prostego zliczania ruchu na stronie podążąją one w stronę definiowania społeczności użytkowników danej strony (tzw. listening platforms), czego przykładem najlepszy w swojej klasie (zdaniem Owyanga) produkt Telligent’s Harvest. Jeremiah wyciąga jednak kilka innych pouczających wniosków, odnośnie systemów statystyk internetowych:
- w dobie recesji pomiar nowych mediów jest ważny, a wręcz krytyczny;
- ogromne ilości danych na temat obecnych i potencjalnych klientów są dostępne w społecznościach; wytrawni dostawcy zatrudniają błyskotliwe umysły, aby analizować, co działa, a co nie;
- pomiar musi wyjść ze statystyk i skoncentrować się na wglądzie w społeczności, dostawcy coraz częściej zatrudniają naukowców aby pomogli odszyfrować „kod” społeczności;
- same statystyki są nieużyteczne bez wglądu i wniosków skłaniających do konkretnych działań;
- na amerykańskim rynku w ciągu trzeciego kwartału b.r. pojawi się jeszcze kilka podobnych produktów w odpowiedzi na recesję.
Coś bardzo podobnego pisze Katie D. Paine, wzmiankując narzędzia w rodzaju Google Analytics czy Omniture, które poza prostą liczbą wejść (rozszyfrowanie słowa „hits” według Katie to „how idiots track success”) pozwalają zmierzyć także zakupy i zaangażowanie, czy Tealium, które pokazują strony, na które internauta wchodzi przed podjęciem konkretnego działania. Tak samo jak Jeremiah, Katie stwierdza, że teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy odpowiednich narzędzi do sprawdzania, co działa, a co nie – w ten sposób możemy lepiej lokować nasze coraz chudsze budżety.
A co na to polscy dostawcy?