Niewiele jest jeszcze rodzimych źródeł informacji na temat kryzysowego PR.
Za bardzo dobrą uważam stronę poradnikowa Alert Media, agencji, która weszła na rynek podkreślając swoją specjalizację w zarządzaniu komunikacją w kryzysie. Adam Łaszyn, szef tejże agencji, jest też autorem rozdziału na ten temat w zbiorczej publikacji wydanej przez Związek Firm Public Relations, „Sztuka public relations”; rozdziały poświęcone kryzysowemu PR można też napotkać w innych podręcznikach prezentujących całościowo public relations (a że jest tego sporo to nie będę wymieniać tytułów). Jedyna pozycja książkowa poświęcona w całości tematowi kryzysów to jak na razie publikacja Tymona Smektały, „Public relations w sytuacjach kryzysowych przedsiębiorstw”.
Dlatego z zadowoleniem powitałam książkę Urszuli Podrazy, „Kryzysowe public relations” z najciekawszymi opisami przypadków z ostatnich lat. Czego tu nie ma: jest Wawel SA i robaki w cukierkach, jest pożar w fabrycie Grupy Kęty, który doprowadził do uszkodzeń linii produkcyjnych, jest strajk górników w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, problem z przyjęciem na studia po znajomości na Uniwersytecie Gdańskim czy historia z brakiem zabezpieczeń w portalu rekrutacyjnym Pekao SA, konflikt wokół bytomskiego Centrum Sztuki Współczesnej „Kronika” mistrzowsko rozwiązany przez Mariusza Wróbla, a także mnóstwo innych sytuacji kryzysowych. Co więcej, reakcja na każdy z nich z początku nie była zgodna z regułami sztuki, a rzecznicy organizacji nierzadko swoimi nieprzemyślanymi wypowiedziami czy brakiem szybkich i zdecydowanych działań przyczyniali się do zaognienia sytuacji.
Jednak każdy kryzys jest też szansą i to właśnie pokazują studia przypadków zgromadzone przez Urszulę Podrazę: że nawet, jeśli na początku popełniliśmy jakiś błąd, to mamy szansę naprawienia go, spowodowania, by dziennikarze stanęli po naszej stronie. Podobał mi się sam sposób konstrukcji poszczególnych przypadków – najpierw mamy wprowadzenie w sytuację, następnie opis rozwoju wydarzeń, krótkie podsumowanie zawierające plusy i minusy zachowania różnych osób z organizacji dotkniętej kryzysem, a następnie spis lektur i artykułów, z których korzystała autorka.
To, co mnie momentami męczyło, to zbyt duża ilość długich cytowań w tekście, które przyczyniały się do spowalniania wartkiego – jak to w kryzysach – biegu wydarzeń. Cytowania nie zostały też wyróżnione graficznie, co z pewnością pomogłoby w lekturze. Przydałby się też jednolity podział wszystkich tekstów śródtytułami: nie na dowolną liczbę mniejszych części, tylko na części cztery: tło, opis sytuacji do momentu, do którego organizacja nie radziła sobie z kryzysem, opis sytuacji po przełomie, obecny wizerunek organizacji. Śródtytuły rozdzielające równe partie tekstu są lepsze w artykułach prasowych, kiedy musimy objąć wzrokiem dużą partę tekstu, natomiast w książkach pod tym względem się nie sprawdzają. Jednolita struktura tekstów ułatwiłaby znacznie poruszanie się po tekstach czy szybkie odnalezienie potrzebnych informacji. Jednak nawet w takim przypadku warto by było zostać nie przy jednolitym nazewnictwie, ale przy chwytliwych tytułach, które dodatkowo powodowały moje zaciekawienie.
Ogólnie – ciekawa, wartościowa pozycja, z której adepci PR mogą się wiele nauczyć. Jak przyznała autorka na Facebooku, to uczestnicy jej zajęć podsunęli pomysł na zbiór studies. I bardzo dobrze. Teoria PR zmienia się bardzo powoli i trudno tutaj znaleźć coś odkrywczego. To, co w tej dziedzinie nowego i skąd przede wszystkim można się uczyć, to właśnie przypadki konkretnych organizacji na różne sposoby radzących sobie z kryzysami oraz doświadczenie innych praktyków. Czy muszę mówić, że liczę na kolejne tego rodzaju publikacje?
Urszula Podraza, „Kryzysowe public relations”, Difin S.A., Warszawa 2009.