…czyli garść refleksji z dyskusji wokół badania.
Jeden z projektów badawczych, w których brałam ostatnio udział, ujrzał w ten czwartek światło dzienne.Mowa o raporcie „Blogerzy 2013”, który przygotowywałam razem z Tomkiem Baranem. Wszystko zaczęło się od mojego bloga. Tomek odezwał się do mnie przez formularz kontaktowy. Kiedy się spotkaliśmy, wdaliśmy się w burzliwą dyskusję o mediach społecznościowych, a w końcu – o blogach. Ja jestem wielką ich fanką i żyję tym, co pisze się w moich ulubionych serwisach, Tomek był nastawiony sceptycznie. Przypomniałam sobie, że faktycznie, także wśród moich znajomych, którzy z internetu korzystają, są osoby, które, kiedy opowiadam im o tym, co napisał jakiś bloger, robią wielkie oczy i pytają „A kto to jest?”. Postanowiliśmy sprawdzić, co myśli o blogach przeciętny internauta i tak narodził się pomysł na badanie sondażowe w panelu Ariadna.
Pierwszym problemem była lista. Nie istnieje jedna centralna lista wszystkich blogów. Nie jest tak łatwo, jak z serwisami internetowymi, których dane są w Google Adplannerze czy Megapanelu. Niestety, katalogi blogów, do których sama się kiedyś dodawałam, zdążyły już poznikać – a przebadanie blogów z ogólnodostępnego katalogu znacznie upraszczało by sprawę. Nie ma też innych zestawień, które mogłyby wskazywać na to, jakie blogi są najpopularniejsze. Część adresów pozyskaliśmy zatem w ramach zestawień tworzonych przez różnych blogerów czy w ramach konkursu Blog Roku. Część podali nam sami użytkownicy panelu Ariadna w dwóch wstępnych badaniach. Z drugiej strony, lista blogów pokazywanych uczestnikom badania, nie może być też wypełniana przez kilka godzin. Jak to pogodzić?
Kłopotem była również definicja bloga. Bardzo trudno jest określić, jaki serwis jest blogiem, a jaki już nie. Zdecydowaliśmy się użyć definicji własnej (bo jako badacze możemy to zrobić). Co ciekawe, niektóre serwisy, które dla nas były ewidentnie blogami, dla niektórych konsultujących wyniki badania – już nie. Inna sprawa to zmienność i płynność blogosfery. Nowe blogi powstają każdego dnia, a istniejące blogi są porzucane. Zdarza się, że autor dobrze rozkręcającego się bloga przeraża się wzrostem swojej popularności i przestaje pisać. Mimo to, jest pamiętany jako bloger, nawet przez dłuższy czas, a zwłaszcza, jeśli jest celebrytą. W dyskusjach nad badaniem pojawiło się też określenie „prawdziwy bloger”. Dla mnie blogerem jest każdy, kto pisze bloga, więc nie widzę różnicy między Jackiem Gadzinowskim, a Arturem Andrusem. Komentarze niektórych czytelników raportu wskazują jednak, że dla niektórych osób „blogerem” jest wyłącznie internauta, który zanim zaczął blogować, nie był nikim znanym.
Przyznam, że sama byłam zaskoczona wynikami. Sądziłam, że więcej osób będzie rozpoznawało te blogi, które ja sama czytam. Tymczasem okazało się, że naturalną przewagę mają blogujące gwiazdy. One są już znane z mediów tradycyjnych, a media internetowe i tradycyjne bardzo mocno się przenikają. Jeśli któryś z nich zacznie blogować, a poinformują o tym tradycyjne media, jest mu się łatwiej przebić do świadomości internautów niż blogerom, którzy zaczynali jako przeciętni użytkownicy internetu. Z drugiej strony, obserwujemy już proces „celebrytyzacji” blogerów – pojawiają się coraz częściej w mediach tradycyjnych, są twarzami kampanii marketingowych. Ci z nich, którzy dobrze wykonują swoją pracę i mają talenty autopromocyjne, mają duży potencjał budowania silnych marek osobistych.
Może to wynikać również ze struktury samego internetu. To medium bardzo mocno się zdemokratyzowało. Za moich czasów studenckich, było domeną studentów i pracujących ludzi z wyższym wykształceniem. Teraz w Polsce mamy 17 mln internautów i to ludzi naprawdę różnych. Są wśród nich pasjonaci blogów i nowych technologii, ale też gospodynie domowe, młodzież, ludzie z miejscowości różnej wielkości i z różnym wykształceniem. Są tacy, którzy czytają tylko portale i ewentualnie zaglądają na NK.pl, gdzie grają w gry albo wrzucają zdjęcia przerobione w Paincie. Nie wszyscy ludzie z wyższym wykształceniem czytają blogi. Pokazują to zresztą segmentacje internautów tworzone przez firmy badawcze – swoje badania struktury polskiego internetu na konferencji Cyberresearch, w której przez dwa ostatnie dni brałam udział, zaprezentowały GfK i MEC.
Kolejna rzecz, to segmentacja samych blogów. Zastanawialiśmy się nad pogrupowaniem blogów w kategorie tematyczne i przyporządkowaniu do nich poszczególnych blogów. Doszliśmy jednak do wniosku, że to za obszerna rzecz, jak na wstępne badanie – łatwiej byłoby pogłębić poszczególne kategorie w osobnych badaniach i zająć się na przykład wyłącznie blogosferą modową czy książkową. Pewnie warto by było dopytywać osoby, które interesują się określoną tematyką, jakie blogi znają i czytają. Wyniki rozpoznawalności i czytelnictwa w tych grupach pewnie byłyby wyższe dla danej kategorii tematycznej blogów.
Trzeba też pamiętać o tym, jakim badaniem jest sondaż. Jak każda metoda ma swoje atuty i słabości. Pozwala zmierzyć rozmiar zjawiska: jaki odsetek internautów deklaruje, że czyta blogi, jakich blogerów kojarzą i czytują. Panel internetowy ma tę przewagę, że ogranicza efekt ankietera. Z drugiej strony, trudno na bieżąco dopytać badanego, co miał na myśli. Należy też pamiętać, że sondaż opiera się na deklaracjach badanych. Nie zawsze muszą mówić to co myślą, chociaż firmy badawcze, które prowadzą badania na panelach, zapewniają, że respondenci są bardziej szczerzy niż w badaniu prowadzonym przez ankietera telefonicznie lub w domu. Musielibyśmy zestawić te dane z danymi z badań wykonanych innymi metodami (np. sprawdzeniem ruchu na stronach); na innych panelach internetowych, powtarzać badanie co jakiś czas i sprawdzać, które parametry się zmieniają, aby uzyskać możliwie szeroki obraz. Badań blogosfery w Polsce jest niestety bardzo niewiele i każde z nich dotyczy innego tematu z nią związanego, tak więc trudno porównać wyniki z tego badania z innymi, podobnymi badaniami. Brakuje punktu odniesienia. Mam jednak nadzieję, że dyskusja wokół wyników będzie inspirująca także dla innych badaczy i zachęci do prowadzenia kolejnych badań.
Wszelkiego rodzaju uszeregowania mają to do siebie, że budzą emocje. Dlaczego? Bo komuś wydaje się, że dane liczby są za małe albo za duże, bo ktoś czuje się pominięty, bo ktoś w ogóle czuje się oceniany (skoro jest jakieś uszeregowanie). Osobiście nie jestem w stanie powiedzieć, że ktoś, kto jest bardziej rozpoznawany, jest lepszym blogerem niż ktoś, kto jest mniej rozpoznawany. Ten drugi może pisać lepiej, ale mniej dbać o swoją promocję lub też mieć mniejsze możliwości w tym zakresie. Nie wszystkim także zależy na dotarciu do szerokiego grona odbiorców. Temat wywołał wiele dyskusji i jest to bardzo cenne. Ktokolwiek podejmie się podobnego badania, spotka się zapewne z równie silnymi emocjami odbiorców.
Z badania wynika, że blogosfera to cenne narzędzie marketingowe. Blogi celebrytów, którzy już są ikonami off-line, są dodatkowym kanałem ich promocji. Co ważne, celebryta na blogu może rozmawiać ze swoimi fanami i budować z nimi bardziej osobiste relacje. Natomiast blogi osób, które dzielą się swoją wiedzą ekspercką czy też wiedzą związaną z ich hobby, pozwalają na dotarcie do pokaźnej grupy osób o podobnych pasjach. Marketing produktów zbieżnych z zainteresowaniami czytelników bloga może więc czynić blogi skutecznym kanałem dotarcia do naszej grupy docelowej.
Raport z badania można pobrać ze strony PBI.