Social media nie budują relacji z marką?

Podróże kształcą. Nie tylko w znaczeniu takim, że mamy możliwość oddalenia się w przestrzeni od codzienności, w której jesteśmy zanurzeni, poznania innych kultur i innych perspektyw. Czasem rzeczy stare zaczynają być widoczne w nowym świetle.

Oto w pociągu do Krakowa czytałam wydaną już jakiś czas temu książkę Jasona Fallsa i Erika Deckersa „Media społecznościowe bez ściemy”. Powstawała jeszcze na fali entuzjazmu mediami społecznościowymi i ich nieograniczonymi możliwościami promocyjnymi, budowaniu osobistej relacji między przedstawicielem marki a konsumentem, itp. Skorzystaj z social media, aby ulepszyć swoją komunikację z Twoją grupą docelową i Twój biznes będzie od tej pory szedł znakomicie. Książkę przeczytałam w drodze z Warszawy do Krakowa, ale jeszcze zanim dotarłam do ostatnich stron, w mojej głowie pojawiło się pytanie – ale czy ja faktycznie kupuję jakieś produkty dzięki obecności marek w mediach społecznościowych?

Wykonałam prosty test. Wypisałam wszystkie marki, które towarzyszyły mi w drodze. Było ich kilkanaście, nie licząc pojedynczo produktów kosmetycznych (zwłaszcza, że większość z nich to były produkty marki własnej drogerii w wersji podróżnej). Zaczęłam się zastanawiać, co skłania mnie do tego, że wybieram właśnie te marki, a nie inne? Oto odpowiedzi:

  • jestem stałym klientem i kiedy zbliża się termin podpisania umowy, zawsze dostaję nową ofertę, która jest atrakcyjniejsza niż oferty konkurencyjnych firm dla nowych klientów (T-Mobile)
  • kupuję, bo akurat potrzebuję tego rodzaju produktu i mam markę na shortliście (Apple, Vision Express, Yves Rocher, Bonprix, Levi’s, Esprit, Loretta, Marks&Spencer, Gatta, Moleskine, Intercity)
  • jeden ze znajomych blogerów bardzo mocno promował te produkty (Apple)
  • rekomendacja znajomych (Apple, ING Bank)
  • dostaję atrakcyjny upominek za zakup lub większe zakupy (Yves Rocher)
  • przekonałam się do jakości produktu, więc kupuję następne (Apple, Bonprix, Esprit, Loretta, Pentel)
  • produkt jest wygodny i łatwy w użytkowaniu (Apple, Pentel)
  • produkt jest estetyczny (Moleskine, Apple, Troika, Loretta)
  • marka ma atrakcyjny program lojalnościowy (Super-Pharm)
  • produkty łatwo kupić – duża sieć dystrybucji (Rossmann, ING Bank)
  • atrakcyjne promocje i rabaty (Onepress, Super-Pharm)
  • możliwe kupno produktu online, co znacząco oszczędza mi czas (Bonprix, Loretta, Intercity, Troika).

Czyli jeśli chodzi o moje bycie konsumentem, liczą się dla mnie

I wiecie, co jeszcze? Praktycznie żadnego z tych produktów nie kupiłam dlatego, że obserwowałam jego komunikację w mediach społecznościowych. Co więcej, mało który z tych produktów w mediach społecznościowych obserwuję, mimo, że z tego kanału komunikacji korzystam w miarę często. Zdecydowanie lepszym narzędziem komunikacji z marką w moim przypadku okazał się tradycyjny newsletter. Dlaczego? Bo nie muszę na bieżąco śledzić komunikacji marki w social media, aby wychwycić jakąś atrakcyjną ofertę, ona czeka na mnie w skrzynce, aż będę miała chwilę czasu aby zajrzeć do poczty i się zastanowić, czy w danym momencie jest mi potrzebny dany produkt. Szczególnie dobrze działa to w przypadku Super-Pharmu (który regularnie podsyła kupony rabatowe na ulubione kosmetyki), Yves Rocher (który podsyła kupon rabatowy, także tradycyjną pocztą oraz oferuje drobne gadżety) oraz Onepress (mistrzowsko wykorzystana technika cross-sellingu). Czasem, gdy potrzebuję pogłębić wiedzę, chodzę po stronach internetowych – firmy lub jej dystrybutora (Apple, Onepress, T-Mobile), pytam też znajomych, którzy używają danego produktu. Ale nie przypominam sobie sytuacji, gdy do zakupu bezpośrednio skłoniły mnie media społecznościowe (bloger używający Apple wprawdzie spowodował, że dostrzegłam markę, ale to raczej funkcjonalność i estetyka produktów miały największy wpływ na moje decyzje). Co ciekawsze, są też marki, które kupuję, chociaż jako konsumentka nie mam z nimi żadnego kontaktu – przykładem chociażby moje ukochane długopisy Pentel BK77.

I tak się głośno zastanawiam, patrząc w moje notatki o ulubionych markach: czy w takim razie warto absolutyzować media społecznościowe jako idealne narzędzie do budowania relacji marki z konsumentami?